Jesień już rozgościła się u nas na dobre, dziś była ładna, słoneczna, ale większość dni jest raczej przygnębiająca. Na zewnątrz chłody, a ja jeszcze nie grzeję w pracowni, więc marznę, a prace kiepsko schną. Za oknem, na tarasie wciąż mokro. Pogoda i temperatura nie nastrajają twórczo:(
No to pomarudziłam, ale to nie znaczy, że tak zupełnie nic nie robię. Ostatnio nawet powstał nowy manekin, pokażę go w następnym poście, a dziś parę drobiazgów, które robiłam w międzyczasie, kiedy czekałam, aż doschną jego kolejne warstwy.
Na początek malutkie pudełeczka, często takie robię przy okazji innych prac, to takie zapychacze czasu:) Pierwsze lawendowe z przetarciami,